poniedziałek, 20 lipca 2015

Prezent = problem?

Też nigdy nie wiecie jakie prezenty kupować?
Nieważne czy bliskim, dalszym znajomym, rodzinie, nieważne.

Gdy tylko spojrzę w kalendarz i zorientuję się, że to chyba już czas najwyższy zdobyć jakiś wyjątkowy podarek, bo jutro impreza, tak z miejsca w mojej głowie tworzy się totalna próżnia.

Nie jest istotne, że znam tą osobę od urodzenia, cóż z tego, że wiem jakie ma nawyki, co lubi, czym się zachwyca.

Pustka.
P u s t k a.
PUSTKA.

Eee... no to może kubek?

Ku chwale, aż tak ubogiej wyobraźni nie mam.
Jednak ostatnio spotkał mnie podobny "problem"

Od miesiąca zbierałam się do zakupu czegoś wyjątkowego. Myślałam, zachodziłam głowę, co by tu wykombinować. W sumie, wszystko, czego potrzebuje, ma. Bezsensowym jest kupować coś na siłę.
Czas przyspieszał, zostały mi raptem dwa dni, a nadal byłam w czarnej d...
Postawiłam więc proste, bazowe pytanie - co lubi najbardziej?
Pierwszym, co zaświtało gdzieś w odmętach pustyni szalejącej w mojej głowie, było ciche "karmel". Cóż, dobry i taki początek.
Tak więc skoczyłam do spożywczaka i zgarnęłam wszelkie słodko-toffiowo-karmelowe słodycze.
Przechadzając się alejkami drogerii (ależ ja tylko po lakier do paznokci. kolejny), znalazłam całkiem ciekawe kosmetyki, w tym kilka tych, o które miałam suszoną głowę już porządnych parę miesięcy wcześniej.
Tak więc jakaś podstawa zaistniała.
Ale co, taki bezosobowy prezent? Niebardzo...
Olśniło mnie wieczór przed. Wyleciałam z domu, prosto w burzę. Wróciłam zupełnie przemoczona, jednak z błogim spokojem zadowolonego z siebie Polaczka.

Wszystko pięknie opakowałam i schowałam; pozostało tylko czekać.
Następnego dnia z rana przemknęłam na cichacza do szafki, wyjęłam paczuszkę i wróciłam do łóżka, okrywając i siebie, i prezent kołdrą.
Gdy przyszła dać mi codziennego całusa na dzień dobry, wyszczerzona, wręczyłam upominek.
Tak, była zdumiona. Jej samej wyleciało z głowy, że to dziś. Miała tak porywająco zaskoczony wyraz twarzy, że wiedziałam, iż choćby pod prezentowym papierem ukazały się stare skarpety, wyściskałaby mnie, dziękując za pamięć.
Ale jeszcze bardziej ujmująca była mina, gdy po przekopaniu się z zachwytami przez karmelowe cuda, dotarła do samego serca.

Wiem, nie był to pomysł najwyższych lotów, jednak nigdy, przenigdy nie pomyślałam o tak pełnym prostoty prezencie.

Dałam jej ramkę ze zdjęciem. Naszym zdjęciem. Gdzie ona, być może kilka lat starsza niż ja teraz, siedzi ze swoim 3-letnim szkrabem na kolanach.

Przeglądając album w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego, uderzyła mnie sielanka bijąca z fotografii. Kompletnie wyrwane z rzeczywistości, radosne twarze, idealnie odzwierciedlające sens słowa "raj". Co ciekawe, obecnie wyglądam niemalże identycznie, jak ona wtedy. Mamy identyczny sposób uśmiechania się do zdjęć.

Dziś rano, spoglądając z niepewnością na reakcję, wiedziałam już, że trafiłam w dziesiątkę.

Była zachwycona.
Bo nigdy nie dostała tak banalnej, a tak cennej rzeczy.

Dlatego, wysilając się przy kupowaniu prezentów, lepiej celować w proste, pełne "duszy" rzeczy. Coś, w co wkładamy część siebie, lub coś, co będzie o nas przypominać.
Bo prezent to podarek, upominek, przedmiot mający upamiętniać.

No, chyba że ktoś marzy o iPhonie. Co w moją wrażliwą duszę uderza.
__________
Najwspanialsza, najcudowniejsza, najbardziej cierpliwa na świecie kobieta ma dziś urodziny.
Mamuś, stówa!

6 komentarzy:

  1. Zdrowia dla mamy, ja nigdy nie mam problemu co komuś kupić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się uruchamia kompletna próżnia w głowie gdy myślę o prezencie na jakąś większą okazję:)

      Usuń
  2. Faktycznie ciężko jest czasem trafić z prezentem, zwłaszcza jeśli dotyczy on naprawdę nam bliskiej osoby, bo spójrzmy prawdzie w oczy - idąc na imprezę urodzinową koleżanki z klasy, z którą nie utrzymuje się jakiegoś większego kontaktu wystarczy dać coś uniwersalnego, żeby po prostu nie przyjść z pustymi rękoma. Mimo to ja po prostu uwielbiam kupować innym prezenty. Co prawda często mam ograniczone fundusze (ciężkie życie studenta...), ale każdy trud, każdy odwiedzony sklep i każda godzina spędzona na wybieraniu czegoś specjalnego, zostają wynagrodzone zachwytem na twarzy osoby, której chciało sprawić się przyjemność - Ty również znakomicie to ujęłaś w poście :) To fakt, osobisty wymiar prezentów zawsze podkreśla więź, która nas łączy z drugą osobą, a poza tym to nie problem nakupować słodyczy czy kosmetyków, najważniejsze, żeby w przygotowywanie podarunku włożyć serce. Wtedy sukces gwarantowany :)
    Ciekawy, a przede wszystkim fajnie napisany post. Będę zaglądała częściej.
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, dalszym znajomym wystarczy tak naprawdę kupić cokolwiek użytecznego bądź wyglądającego ciekawie:)
      Teeż kocham kupować prezenty, sprawia mi to wiele frajdy haha
      Dziękuję za miły komentarz i zapraszam do czytania moich kolejnych wypocin:))

      Usuń
  3. Masz wiele racji! Prezent prosto z serducha jest najlepszy i bezcenny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie! A najbardziej bezcenna jest radość osoby, która prezent otrzyma:>

    OdpowiedzUsuń